28 kwietnia 2008

Miodzio :)

Oto sprawozdanie Ani:


Dzisiejsze spotkanie było wyśmienite. Rozpoczęła je Ala- była gospodarzem i mistrzowsko poprowadziła początek spotkania - jak zwykle zauroczyła nas wartkością przemyślanych wypowiedzi, świetną prezentacją i pięknym uśmiechem.


Przedstawiła także Przewodniczącego Spotkania - czyli Jacka - nie szczędziła słów pochwały dla jego osoby. Zresztą słusznie zasłużonych. A, że na nie zasługiwał mogliśmy się przekonać, gdy on przejął dowództwo i pieczę nad spotkaniem.


Wspomnę w tym miejscu, że sprawował on tę funkcję po raz pierwszy, ale to wcale nie stanowiło dla Jacka żadnego problemu.


Poradził sobie znakomicie, prezentując przy tym pomysłowość, ekspresję, kreatywność i czar osobisty.


Jako pierwszy w prezentowaniu osób posłużył się przedstawieniem ich sylwetek w czasie przyszłym, co było świetnym posunięciem i wywarło wielkie wrażenie- przynajmniej na mnie.


Był to świetny sposób na to, by dana osoba wysłuchała z ust innej wizualizację własnej przyszłości - miodzio. :)


Dziękuję Aniu! Działasz z prędkością światła wręcz! :)


Wampir

Miałam dziś przyjemność otworzyć spotkanie. Nasz klubowy trzon zjawił się w pełnym składzie do tego punktualnie, a nawet przed czasem. Dzięki temu spotkanie mogło się odbyć dokładnie o 17.30.

Sprawne przychodzenie na spotkanie pomaga zmieścić się nam z programem. Jest też informacją, że szanujemy siebie (swój czas) nawzajem.


Spotkanie zaczęło się od krótkich wypowiedzi na temat spotkania, którym był WAMPIR.

Przyznam, że każdy miał na ten temat sporo do powiedzenia.


Ja od siebie chcę dodać, że wampiry są wśród nas i dobrze jest nauczyć się rozpoznawać typowe dla nich zachowania oraz umieć radzić sobie w kontaktach z nimi.


Formuła klubu jest w zasadzie tak zaprojektowana, że wampir nie wytrwa zbyt długo. Główny powód to nacisk kładziony na pozytywną, twórczą atmosferę – a u nas takiej dostatek. :)


Przewodniczącym spotkania był dzisiaj Jacek. Po raz pierwszy sprawował tę zaszczytną funkcję. Przyznam, że oczekiwałam od Jacka wysokiego poziomu i taki zaprezentował.


Wprowadził bardzo ciekawy pomysł do spotkania. O tym – więcej napisze Ania.


W następnych postach opiszę skrótowo mowy programowe.


24 kwietnia 2008

Ania i Ola

Mowy były dwie. Ania wygłosiła mowę z serii Przekonaj: Humor na wagę złota.


Mowa mimo że miała w tytule humor oraz uwzględniając fakt, że Ania tryska na co dzień niesamowitą ilością humoru, była raczej mową pobudzającą do refleksji.

Ania odpowiadała na pytanie, dlaczego pracownicy w firmach zazwyczaj mało się uśmiechają.

A właśnie te firmy, które cenią sobie zadowolenie pracownika, osiągają największe sukcesy.


Mowa była podparta przykładami, co zdecydowanie wzmocniło ją. Dzięki temu była bardzo obrazowa i przekonującą.

Ania ma już coraz większą wprawę w prezentowaniu mów. Można jej słuchać z dużą przyjemnością i zainteresowaniem. Każda z jej mów jest niepowtarzalna i starannie przygotowana.


Drugim mówcą była Ola. Jej mowa również była z cyklu Przekonaj i dotyczyła mowy ciała, a dokładniej sygnałów, jakie wysyłamy osobie, która wzbudziła nasze zainteresowanie.

To ciekawe jak wiele sygnałów wysyłamy bliźniemu, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.

Ola przykuła naszą uwagę swoją autentycznością. Widać było, że temat mowy ciała ją interesuje i ma na ten temat sporą wiedzę.


Mowy programowe pozwalają nam lepiej odkrywać swoje wspaniałe JA oraz wydobywać nasze atuty, które warto wzmacniać.


21 kwietnia 2008

Konsekwencja

Dzisiejsze spotkanie otworzył Jacek, który był przed czasem, aby przygotować salę na spotkanie.

Zaprosił nas do wypowiedzi na temat spotkania, a więc odnośnie tematu: KONSEKWENCJA.


Zauważyłam, że konsekwencja dla wszystkich obecnych osób oznacza m.in. drogę (środek) do realizacji celów, marzeń.


Jacek sympatycznie i w sposób bardzo oryginalny przedstawił naszego Przewodniczącego – a więc Anię. :)

Odniosłam wrażenie, że Jacek czuje się już bardzo swobodnie w klubie. Cóż trudno czuć się inaczej w tak sympatycznym gronie, jakie tworzymy. ;)


Jeśli nie wierzysz, to przyjdź i się przekonaj. :) Zapraszam.


Bardzo podobało mi się wprowadzenie Ani. Przywołała pewne doświadczenie, które utkwiło jej w pamięci. Mianowicie wzięła udział w spotkaniu ze znanym architektem.


Zwróciła uwagę na to, że Polacy (żeby nie uogólniać – napiszę, że większość) często wstydzą się wypowiadać swoje imię i nazwisko, a więc krępują się zaprezentowania swojej osoby. Jakby to było jakieś przestępstwo...

Można to wyczuć po sposobie w jaki się przedstawiają – cicho i szybko (tak, żeby jak najmniej osób usłyszało i zwróciło uwagę).


W związku z tym, zaproponowała nam byśmy przećwiczyli przedstawianie się – zdecydowanie i pewnie wymawiając imię i nazwisko oraz powiedzieli, jak widzimy siebie za 2 lata. :)


Bardzo inspirujące i ciekawe doświadczenie... Przypomniało mi się zdanie, które wypowiadałam na Kursie Liderów (prowadzonym przez Tadeusza Niwińskiego) w zeszłym roku: Nazywam się Alicja Lisowska i....to wystarczy.


Właśnie.. na dziś wystarczy tego pisania. :) Więcej na temat naszego spotkania w kolejnych postach.


19 kwietnia 2008

Mowy

Poniżej wklejam sprawozdanie Ani z poniedziałkowego spotkania. Dziękuję Aniu:

Na ostatnim spotkaniu Klubu Ludzi Sukcesu mieliśmy przede wszystkim przyjemność wysłuchać dwóch mów programowych.


Pierwszą wygłosił Jacek, który niedawno dołączył do klubu i była to jego pierwsza mowa. Przypomnę tu, że pierwsza mowa jest z serii 'Na przełamanie lodów'- Mówca przedstawia w niej swoją osobę, świadomie używając takich formuł, żeby przyciągnąć uwagę słuchaczy. Przyznaję, że mowa Jacka była elektryzująca, bardzo ciekawa, słuchało się jej z zapartym tchem i wielką przyjemnością.


Drugim mówcą była Ala. Jej mowa z serii 'Przekonaj' traktowała o Klubach Ludzi Sukcesu i chociaż uczestników nie musiała do klubów przekonywać, to przyznaję, że swoim czarem, postawą i wartkością wypowiedzi "uwiodła" słuchaczy.

Argumenty, które stosowała, trafiały prosto do odbiorców, a forma podania (prezentacja) sprawiła, że przyswojenie i zapamiętanie podanych informacji stało się czystą przyjemnością z odpowiednią dawką humoru.


Przygotowanie i wygłoszenie mów programowych ma na celu pokonanie lęku przed publicznym wystąpieniem, uczy nas sprawnego, rzeczowego i logicznego prezentowania własnych myśli i poglądów. Pierwszy krok do osiągnięcia tych celów już został postawiony- teraz pozostaje podążać ścieżką rozwoju.


Zapraszam serdecznie wszystkich na kolejne spotkanie KLS



15 kwietnia 2008

Rywalizacja

Spotkanie zaczęło się punktualnie. Ania - będąc Gospodarzem Spotkania - przywitała nas promiennym uśmiechem, co nastroiło nas bardzo pozytywnie do spotkania. Tematem spotkania była rywalizacja. Każdy miał okazję zabrać głos i przedstawić swój punkt widzenia na ten temat.

Wypowiedzi były pozytywne, tzn. nie było głosu przeciw rywalizowaniu, odniosłam wrażenie, że każdy z klubowiczów lubi rywalizację i nie postrzega w niej zagrożenia. :)


Jeśli chodzi o moje zdanie na ten temat, myślę, że jest to ważny element życia. Na ogół rywalizacja kojarzy się z wygraną lub przegraną. Ja myślę, że warto w nieco inny sposób spojrzeć na to zagadnienie. Rywalizacja jest jedną z form / ze sposobów pracy nad sobą. Nawet jeżeli nie wygramy w danym konkursie, zawodach, pojedynku, nabywamy cenne doświadczenie, umiejętności, wiedzę. Rywalizacja zmusza nas do działania, do podnoszenia poprzeczki, do pokonywania barier i słabości.

Dlatego myślę, że o przegranej można mówić tylko wtedy, gdy nic nie robimy i zamiast zaangażować się w rywalizację, patrzymy z boku, z noga założoną na nogę (albo nawet nie założoną).


Spotkanie było nasycone dowcipami, co rozluźniło atmosferę przed mowami programowymi.


Jacek wygłosił mowę z cyklu Na przełamanie lodów. To była jego pierwsza mowa.

Cóż mogę powiedzieć o tej mowie. Przyznam, że brakuje mi słów. Jednak to jedyne narzędzie, którym dysponuję w tej chwili, więc podejmę wyzwanie.

Mowa wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Zasłuchałam się...Był to bardzo osobisty i autentyczny przekaz. Z wypowiedzi Jacka bił spokój, a jednocześnie odczuwałam (jakby na własnej skórze) trud, wysiłek, z którym przyszło zmierzyć się Jackowi, wkraczając w dorosłe, samodzielne życie. Jacek wspomniał mi, że realizuje swoje marzenia kosztem wielu wyrzeczeń. Ta mowa była potwierdzeniem tych słów.


Bardzo się cieszę Jacku, że miałeś odwagę i ochotę opowiedzieć nam o swoich zmaganiach, pokonywaniu słabości, przeszkód. Masz za sobą cenne doświadczenia i życzę Ci jeszcze więcej odwagi i ochoty, by śmiało sięgać po te najśmielsze marzenia.


Moja mowa traktowała o klubach. :) Zorganizowałam ją w formie prezentacji. Była to mowa Przekonaj. Celem było zachęcenie klubowiczów do systematycznego udziału w spotkaniach klubowych. Chciałam też uświadomić „ciało klubowe”, że Kluby Ludzi Sukcesu to wspaniała idea, którą warto popularyzować. Myślę, że udało mi się osiągnąć cel, gdyż wszyscy zadeklarowali chęć udziału w następnym spotkaniu. :)


Łańcuszek mówców był okazją do tego, by uśmiać się po pachy. Nie żartuję. Mi osobiście było tak wesoło, że nie przejęłam się nawet tym, że rozlałam sobie wodę na materiały (na szczęście skończyło się tylko na kilku mokrych kartkach).


Generalny Recenzent Beniamin podsumował wyśmienicie całe spotkanie.

Wszystkie dyplomy „zagarnęli” mężczyźni. Cóż... tak to bywa w rywalizacji – czasem silniejszy wygrywa. ;) Gratuluję serdecznie, byliście wspaniali! :)


11 kwietnia 2008

Kilka przemyśleń

Przyszło mi dziś kilka przemyśleń do głowy. Postanowiłam je zapisać, ponieważ w ten sposób będą utrwalone i łatwiej mi się nimi podzielić.


Kiedy nosiłam się z zamiarem założenia klubu, zastanawiałam się, czy znajdę parę chętnych osób, które będą widzieć sens takich cotygodniowych spotkań. Wiedziałam też, że ode mnie zależy to, czy przekonam innych (mam na myśli m.in. swoich przyjaciół) do idei Klubów Ludzi Sukcesu im. Małego Tadzia.

Pamiętam, że przy każdej okazji spotkań ze znajomymi przekonywałam, że fajnie zorganizować miejsce spotkań, w którym każdy poczuje się ważny, doceniony, będzie miał okazję doskonalić się.

W pewnym momencie Ania powiedziała, żebym już tyle nie mówiła tylko zorganizowała pierwsze spotkanie. W tym momencie uświadomiłam sobie, że stworzenie w Krakowie KLS-u jest możliwe, że poświęcając temu trochę czasu i energii, jestem w stanie poprowadzić takie spotkania.


Zaczęłam szukać sali w Krakowie, która byłaby w miarę przyzwoicie zlokalizowana. Nikt z moich znajomych osób nie posiadał sali, którą można było wykorzystać w tym celu.

W Ośrodku Kultury „Podgórze” dostałam pozytywną odpowiedź, jednak nie było możliwości korzystania za darmo. Ale cena, jak na warunki Krakowa, jest przyzwoita (10zł +Vat za/1godz.).


Pomyślałam sobie wtedy, że teraz przeszkodą może być płacenie składki na tą salę i potrzeby klubowe. Doszłam jednak do wniosku, że zamiast spotykać się w jakimś barze i płacić przeszło 5zł za piwo, można spotykać się w przyjemnej sali Ośrodka Kultury i zamiast na piwo płacić za salę.

Jeśli komuś taka zamiana nie odpowiada, to są aż dwa rozwiązania: 1. Nie korzystam z możliwości jakie daje klub i moja sprawa co robię z 5zł. 2. Chodzę do klubu i do baru i innych miejsc, bo mnie na to stać i tak mi pasuje/ a więc nic nie zamieniam, tylko dokładam. :)

Oczywiście składka klubowa przewidziana jest też na inne potrzeby klubowe, ale póki co starcza na razie na salę (uwzględniając fakt, że ja płacę podwójnie, ale teraz z nowym klubowiczem - Jackiem jest akurat w sam raz).


Zresztą odnośnie płacenia za salę też mam pewne refleksje. Jeśli się płaci, to jest przynajmniej pewność, że ta sala będzie co tydzień dostępna. A to jest akurat ważne. Można też z większą śmiałością korzystać z dodatkowego sprzętu i pomocy, które znajdują się w sali.

Jeśli się nie płaci, to na ogół jest przyjęte umowne stwierdzenie, że się nie wymaga. Sama widzę, że opłacanie sali ma korzyści i jesteśmy traktowani z kulturą (nie jak jakaś sekta czy coś :)).


7 kwietnia 2008

Inżynier na wycieczce

Dziś się tak ciekawie złożyło, że Beniamin odbierał dyplom ukończenia studiów na wydziale EAIE (mam nadzieję, że nie przekręciłam skrótu) na AGH w Krakowie. Temat był więc jak najbardziej na miejscu.

Wycieczka natomiast podkreśla fakt, że każdy potrzebuje relaksu, odpoczynku i czasu dla siebie (nawet taki zapracowany inżynier :)).


Dziś spotkanie było inne. :) Mieliśmy zaszczyt gościć nową osobę – Jacka, który „wlał” w spotkanie dodatkową porcję entuzjazmu i pozytywnego myślenia. Bardzo odważnie i zdecydowanie wziął udział w Łańcuszku Mówców, a jego recenzje były na wysokim poziomie.

Gratuluję Jacku!! :)


Myślę, że różnorodność, która powstaje w klubie w sytuacji, gdy jest coraz więcej osób chętnych i otwartych na współdziałanie, jest znakomitym sposobem wszechstronnego rozwoju.


Powstaje w klubie coś w rodzaju laboratorium, w którym otrzymuje się informacje zwrotne o sobie, a także jest możliwość zaobserwowania różnych postaw, indywidualnych sposobów myślenia.

Każdy ma swoje JA i w klubie można je pielęgnować i rozwijać, poprzez lepsze zrozumienie siebie, swoich potrzeb oraz wzmacnianie mocnych stron.


To wszystko współgra harmonijnie ze sobą. My zaś uczymy się dostrzegać to, że każdy jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. :)