28 grudnia 2007

Samoakceptacja a odporność

Samoakceptacja polega na zaakceptowaniu faktów takimi, jakie są, a więc – mimo że to dziwnie brzmi – zaakceptowanie faktu, że JESTEM alkoholikiem (sadystą, donosicielem itd.). Dopiero z chwilą kiedy to zaakceptuję, mogę całym sercem zabrać się do pracy nad zmianą tego. Nie można zreperować samochodu, nie uznawszy wpierw, że JEST zepsuty.”


Tadeusz Niwiński


Akceptowanie siebie, tego, kim jestem, co sobą reprezentuję pomaga nam łatwiej radzić sobie z krytyką, z poglądami innych osób. Nie wstydzę się, że mam inne zdanie, że moje pomysły są takie, jakie są. Przyjmuję do wiadomości istnienie swoich wad i zalet. To daje siłę i wzmacnia odporność.

Osoba, która ucieka przed zaakceptowaniem siebie, jest bardziej narażona na manipulację, narzucanie jej tego, jak powinna wyglądać, zachowywać się, co powinna czuć i co jej wypada a co nie. Taka osoba nie widzi wartości w tym, kim jest i dąży często do ideałów, które ktoś dla niej wymyślił. To pochłania zdecydowanie dużo czasu i energii.

Dobrze jest powiedzieć sobie, jestem taka jaka jestem. Fajnie, że w ogóle jestem i mogę żyć na tym świecie. To znaczy, że jestem wspaniała, gdyż dostałam szansę przeżycia tu niepowtarzalnej przygody. A ta przygoda to również doskonalenie się, dlatego śmiało mogę zmieniać się na lepsze, gdy zauważę, że jakieś moje zachowania mi nie odpowiadają. Ale warunkiem jest dostrzeżenie tych zachowań i stwierdzenie, że występują.


Brak komentarzy: